My tu gadu - gadu a za miedzą "Maslenica"! Po naszemu to: zapusty, koziołek, mięsopust i w ogóle
ostatnie parę dni przed postem, czyli Tłusty Czwartek plus parę dni - co już dawno mieliśmy.
- Wiadomo różnica kalendarzy.
Tak więc my pączkami a oni naleśnikami się objadają. I pieką je wszędzie i w przesadnych ilościach oraz
wielkościach. Ponieważ szczegóły mi nie bardzo kto ciekaw niech do "Wikipedii" albo i w inne zakazane
kąty zagląda. Z mojej strony dość powiedzieć że - poczuwszy się Słowianinem - też uczciłem.
I wcale nie skakałem przez ogień, słomianej kukły nie paliłem a tańce w parku przez myśl mi nie przeszły.
Ot, skromnie rozrobiłem to z tamtym i pomyślałem, że mi coś fajnego z tego musi wyjść.
- Staranność i pracowitość się opłaciła i ładnie mi się upiekło.
Co prawda to nie naleśniki a placki (i to kartoflane), aleć zawszeć to wstęp do wiosny jest.
- Jakoś mało barwne one, ale za to jakie dobre i smaczne!
Dobre, bo polskie - smaczne, bo moje
sobota, 16 marca 2013
Maślenica czyli zakończenie tryptyku (1169)
Autor: Obserwator Toruński o 06:13 0 komentarze
Subskrybuj:
Posty (Atom)