Dopiero teraz kiedy umilkł wrzask przekupniów zachwalających swój obrazkowy towar możemy w spokoju
i naprawdę przeżyć miniony Bella Skyway Festiwal.
Jak należało się spodziewać komercjalizacja przedsięwzięcia przyniosła więcej szkód niż pożytków.
Zgodnie z życzeniem sponsora przeniesiono imprezę na jesienną porę, bo wtedy odbywała się w ich fabryce
jakaś konferencja. Zapewniło to pewnemu chytremu menago nienależny mu splendor (impreza została
wypromowana na koszt podatników i użytek mieszkańców) i pozbawiło ileś tysięcy turystów udziału
w ciekawym przedsięwzięciu. Aby pokazać dodatkowy koszt tej wątpliwej komercjalizacji pogoda na
początku (Festiwal trwał kilka dni) przypomniała nielitościwym zimnem i deszczem, że o tej porze roku
to zwykle my już jesień, jesień mamy!
Zostawmy jednak na boku smutki wynikające z urzędniczej nieporadności (dzięki sponsorowi impreza się
nie rozwinęła), bo w końcu chodzi o Światło a nie sprawy ciemne, irytujące swoją bezczelną obecnością.
Impreza w zasadzie powieliła schemat wypracowany w latach poprzednich wydając się skromniejsza, co
należy podsumować krótko: kutwa nie sponsor!. Tak jak i w zeszłym roku było wyświetlanie tu i ówdzie
tego i owego. Kto nie widział poprzednich edycji Festiwalu czy podobnych wydarzeń może i mógł zostać
oczarowany... . Projekcje fasadowe obejrzano więc z umiarkowanym zainteresowaniem i w miarę
przechodzenia do kolejnych atrakcji ze zmniejszającą się ciekawością. - My to wszystko już widzieliśmy
w poprzednich latach. To co było świeże i fascynujące w minionym czasie teraz było ścieżką po dobrze
znanym kopytniku... .
Zabrakło tak ekscytującego elementu jakim była zeszłoroczna "Świątynia światła". (nazwa moja!). Za
pewne nawiązanie do niej można od biedy uznać tegoroczny obiekt "Katedra". Wniósł on do markotnej
imprezy (gdzie się podziało podniecenie z poprzednich lat towarzyszące odkrywaniu kolejnych
atrakcji?) nieco świeżości i ożywienia samym niezwykłym pomysłem.
Miejsce na postawienie konstrukcji wybrano idealnie: teren pokościelny i takież sąsiedztwo. Sam pomysł
pysznie zrealizowany, jednak konstrukcja mogłaby być zdecydowanie większa, aby bardziej pasował do niej
tytuł. To była zaledwie "Kaplica światła" a nie zaraz "Katedra". Niemniej jednak przy wszystkich słowach
krytycznych obiekt ten (już chociażby ze względu na swoją fotogeniczność) zasłużył sobie na uwagę.
- No i była, była pewna celebra oraz nastrój skupienia przy jej odwiedzaniu... .
Tak jak i w poprzednich Festiwalach silnym ogniwem imprezy byli wolontariusze. Pojawiający się tam gdzie
trzeba, pomocni swoimi latarkami, poradą i uśmiechami. Zabrakło tych szczególnie efektownych na
seagway'ach.
Ogólnie - mimo, że było co oglądać a niekiedy nawet podziwiać w skupieniu - jeśli nie mało światła to na
pewno mniej go było na tegorocznym Festiwalu Skyway.
...ale "Kaplica światła" zachwycała!
Oprócz tejże "Kaplicy" (jak napisano wyżej) były także projekcje fasadowe. Na naszą uwagę
zasługuje jedna z nich z uwagi na kierowanie treści do właściwych odbiorców. I za to artystom, władzom
miasta a także Agencji TAK my "Obserwator Toruński" uroczyście dziękujemy. Nie dam się jednak
przekupić i powiem co myślę o tym pokazie: gdyby nie przejeżdżający tramwaj to prezentacja byłaby
zwyczajna - nie zrobiła na nas "Obserwatorach" wstrząsającego wrażenia... .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz