Jak co roku było się w Krainie bocianów i okolicach. No i po tychże stronach nuże rozjeżdżać się rowerem. Tak jak poprzednio było się też z wizytą w skicie, w Odrynkach. Oczywiście pojechać prosto to byłoby za prosto! No to się rowerem tak jak powyżej: zamiast tak jak poniżej.
A w ogóle też mi mecyja te parę kilometrów więcej! A gdzież mi się było spieszyć, gdy młodość (ducha) rozpiera, gdy ludzie życzliwi a świat przyrody podlaskiej stoi otwarty na przestrzał.
- I zaprasza.
- I zaprasza.
No to spacerkiem w tej euforii, nawet nie wiem kiedy z drogi zboczyłem... . W pewnym momencie gdy picia zabrakło, a i mocy jakby nieco w pedałach ubyło dojechano do wioseczki całkiem nieznanej: KRYNICA.
Krynica?! Jak to Krynica? Wśród lasów i pól - bez morza i gór? A tak, tak: Krynica wieś. Nowe ogrodzenie i stara chata (a z boku nowy dom). I spojrzenie przez szybę. Ktoś przy oknie. Życzliwy gest: ależ tak, zapraszamy, właśnie pijemy kawę. No i jak tu odmówić?
- Abo to mi się spieszy gdzieś?
- Abo to mi się spieszy gdzieś?
I tak serdecznie zaproszony zaszedłem do Starego Domu. I wszystko w nim było jak w tym telegramie - jak być powinno na Podlasiu.
- A, że nawet więcej to proszę się samemu przekonać!
- A, że nawet więcej to proszę się samemu przekonać!
Kiedy wyszedłem na podwórko szczęka mi opadła ze zdumienia, tak nisko, że nie sfotografowałem z zewnątrz "Najmniejszej kuźni na świecie". Okazało się, że Dziadek gospodarzy był kowalem.
W tym mikroskopijnym wnętrzu (3 x 3 m) zachwyciły mnie dwa urządzenia: drewniana (sic!) obudowa paleniska i tegoż zasilanie powietrzem. Fachowcy od etnografii na pewno by znaleźli więcej szczegółów godnych uwagi, ale mi wystarczyło tych dwóch by obiekt w zadziwionej pamięci zachować.
Gdyby na ten wpis spojrzał jakiś etnograf to za odkrycie tej perełki chyba by mnie ozłocił lub chociaż piwo postawił! (W grę wchodzi tylko Guinness z beczki szpatułką ubijany!)
Nie, nikt mnie nie ozłoci: tutaj tacy specjaliści z własnej woli nie bywają.
- A szkoda... .
- A szkoda... .
Spojrzenie za okno pokazało prace nad nowym domem przygotowywanym pod agroturystykę. A tam już inna rzeczywistość: przestrzeń, klomb w kwiaty bogaty, altana, staw rybny... .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz