Motto.
W tym czasie gdy bydgosko-toruńskie politykozaury drą ze sobą koty - osobiście a po cichu - (po wielkiemu cichu!) - a zgodnie z zaleceniem Mistrza - robię swoje. A dlaczego? ...a dlatego, że m o ż e to się na coś zda!
* * *
Cieszą mnie objawy szacunku i uwielbienia składane mi przez bydgoszczan licznie odwiedzających "Obserwatora Toruńskiego". Szczególnie zaś wzruszyła mnie czysta flaga zawieszona zapewne na me przywitanie w urzędowym dla Bydgoszczy budynku.
- Władzom Miasta skromnie dziękuję.
W tym czasie gdy bydgosko-toruńskie politykozaury drą ze sobą koty - osobiście a po cichu - (po wielkiemu cichu!) - a zgodnie z zaleceniem Mistrza - robię swoje. A dlaczego? ...a dlatego, że m o ż e to się na coś zda!
* * *
Cieszą mnie objawy szacunku i uwielbienia składane mi przez bydgoszczan licznie odwiedzających "Obserwatora Toruńskiego". Szczególnie zaś wzruszyła mnie czysta flaga zawieszona zapewne na me przywitanie w urzędowym dla Bydgoszczy budynku.
- Władzom Miasta skromnie dziękuję.
Ten objaw urzędowej czułości - w kontekście rywalizacji miast - uznaję za ważny krok na drodze do Wielkiego Pojednania. Wzruszony tym faktem kieruję mój uważny wzrok na nie opisane jak dotąd zjawisko Urzędniczej Mody Miejskiej © wspólne dla B. i T.
Kiedy w niesławnej pamięci mieście Swindon zbudowano fontannę bez cembrowiny, powyższy fakt podpatrzywszy urzędnicy toruńscy nawet w niezgorszym wariancie ten element wystroju miasta u nas w postaci "Cosmopolis" wdrożyli. Zdjęcia jej nie będzie, bo wszyscy i tak wiedzą jak ona wspaniale wygląda i gra.
Ponieważ nie zwykłem był kopać leżącego - nawet jeśli to jest tylko fontanna - bydgoski, znacznie skromniejszy wariant siklawicy miejskiej w jednym egzemplarzu ino prezentuję. Jednocześnie
trzeźwo zauważam, że nawet jeśli miałbym ją kopnąć to niby w co miałbym ją?!
Drugim i ostatnim przykładem do którego się odwołuję są MM czyli Makiety Miasta. Nie wiem kto tym razem był pierwszy, ale nie ma to absolutnie żadnego znaczenia, chociaż grubość powłoki rdzawej się liczy. Dość powiedzieć, że obydwa miasta każde po makiecie starogrodu swego mają. Na początek - z uwagi na wrodzoną kurtuazję - pokazuję MB czyli Makietę Bydgoską.
Jest:
Kiedy w niesławnej pamięci mieście Swindon zbudowano fontannę bez cembrowiny, powyższy fakt podpatrzywszy urzędnicy toruńscy nawet w niezgorszym wariancie ten element wystroju miasta u nas w postaci "Cosmopolis" wdrożyli. Zdjęcia jej nie będzie, bo wszyscy i tak wiedzą jak ona wspaniale wygląda i gra.
Ponieważ nie zwykłem był kopać leżącego - nawet jeśli to jest tylko fontanna - bydgoski, znacznie skromniejszy wariant siklawicy miejskiej w jednym egzemplarzu ino prezentuję. Jednocześnie
trzeźwo zauważam, że nawet jeśli miałbym ją kopnąć to niby w co miałbym ją?!
Drugim i ostatnim przykładem do którego się odwołuję są MM czyli Makiety Miasta. Nie wiem kto tym razem był pierwszy, ale nie ma to absolutnie żadnego znaczenia, chociaż grubość powłoki rdzawej się liczy. Dość powiedzieć, że obydwa miasta każde po makiecie starogrodu swego mają. Na początek - z uwagi na wrodzoną kurtuazję - pokazuję MB czyli Makietę Bydgoską.
Jest:
- większa od toruńskiej, ale cieńsza,
- pomieszczona w kameralnej, chyba zbyt małej przestrzeni, ale za to okolona amfiteatrem pełnym siedzeń, chociaż
- trudniejsza do odszukania, bo przy jakimś tam murze schowana.
Umieszczona w Zamku guma do żucia potwierdziła moje obawy co do słuszności - kiedyś wypracowanego przez mnie twierdzenia - że taki obiekt koniecznie ze względów chociażby higienicznych powinien być w pomieszczeniu zamkniętym, w pełni przed złomiarzami i wandalami nadzorowanym.
- No i kłania się systematyczny serwis: mycie, dezynfekowanie oraz przed korozją zabezpieczanie... . Co bez dotykania stwierdzam, gdyż - mając lada jaki wzrok - na niektóre widoki raczej brzydliwy jestem.
A ponoć tego typu obiekt jest przeznaczony dla osób poznających świat za pomocą dotyku. Wszak dotykowa ta makieta się nazywa... . Krakałem zda się wystarczająco głośno, ale mimo ostrzeżeń w Toruniu też pod gołym niebem onaż makieta stoi. Jeszcze czysta / nie oblepiona, jeszcze pyłem nie posypana, ale... .
- Obiecuję solennie, że w następnym sezonie (jeśli nie wcześniej) stan w jakim znajdować się będzie z całą pewnością dosadnie pokażę. Można na mnie liczyć!
Upierając się przy swoim twierdzeniu ("Makieta pod stałym i żywym nadzorem winna być") zapraszam do oglądania Toruńskiej Makiety Dotykowej. I wierzcie mi, że nie wiem - czy to magia Placu
Dominikańskiego zadziałała czy co - ale ciekawych ludzi przy niej spotkałem!
Proszę się nie dziwić, aż tak znacznej dysproporcji zdjęć z Bydgoszczy i Torunia. - Póki co jeszcze nazywam się Obserwator Toruński i jak na razie nie zamierzam tego zmieniać.
ENJOY TORUŃ!
- No i kłania się systematyczny serwis: mycie, dezynfekowanie oraz przed korozją zabezpieczanie... . Co bez dotykania stwierdzam, gdyż - mając lada jaki wzrok - na niektóre widoki raczej brzydliwy jestem.
A ponoć tego typu obiekt jest przeznaczony dla osób poznających świat za pomocą dotyku. Wszak dotykowa ta makieta się nazywa... . Krakałem zda się wystarczająco głośno, ale mimo ostrzeżeń w Toruniu też pod gołym niebem onaż makieta stoi. Jeszcze czysta / nie oblepiona, jeszcze pyłem nie posypana, ale... .
- Obiecuję solennie, że w następnym sezonie (jeśli nie wcześniej) stan w jakim znajdować się będzie z całą pewnością dosadnie pokażę. Można na mnie liczyć!
Upierając się przy swoim twierdzeniu ("Makieta pod stałym i żywym nadzorem winna być") zapraszam do oglądania Toruńskiej Makiety Dotykowej. I wierzcie mi, że nie wiem - czy to magia Placu
Dominikańskiego zadziałała czy co - ale ciekawych ludzi przy niej spotkałem!
Proszę się nie dziwić, aż tak znacznej dysproporcji zdjęć z Bydgoszczy i Torunia. - Póki co jeszcze nazywam się Obserwator Toruński i jak na razie nie zamierzam tego zmieniać.
ENJOY TORUŃ!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz