Jak dobrze pamiętamy jesteśmy na wyprawie do Chełmna. Pierwszą cześć trasy prowadzącą śladem
kolejki wąskotorowej, dzisiaj zamieniono na ścieżkę rowerową.
- I to mnie - osobę jeżdżącą po zakamarach - cieszy bardzo, mimo , że ścieżka nie do końca otwarta.
Mając do wyboru dalszą jazdę przez tytułowy Unisław, daję sobie z nim spokój i jadę na Gzin. Nazwa
ładna a trasa mocno górska czyli jest wszystko co mi potrzeba.
- A komu by tam się chciało w rzęsie taplać!
Na tej wąskiej trasie przyłapuję się na rzeczy niebezpiecznej: jeżdżę nazbyt szeroko!
Rozbestwiony luksusem przed chwilą samotnego pokonywania wypasionej równiutkim asfaltem ścieżki
rowerowej po prostu zapomniałem gdzie jestem. Ryczące autko nadjeżdżające z przodu przywraca mnie
do rzeczywistości... .
- Luksus jazdy tą ścieżką po prostu uśpił mnie i wyłączył mi instynkt samozachowawczy!
- No, nie wiem jak co!
Zapowiadam! Próby wzięcia na mnie odwetu za pokazanie tego przerażającego obiektu spełzną
na niczym! Jestem tylko sprawozdawcą z krajobrazu.
Salutem armatnim żegnamy to potworne piękno makabryły!
Dopiero widok pól zielonych koi nasze poczucie estetyki... .