Dzisiaj mamy "po trzecie" i ostatnie, ale za to jak pozytywne!
Na kolejnej wystawie oglądane były przedmioty artystyczne. Sam wymyśliłem ten termin - w sytuacji
gdy słowo rzeźba - w odniesieniu do niektórych przedmiotów - nie chciało mi przejść przez klawiaturę.
Po stosownym namyśle zrezygnowałem nawet z ich pokazywania. I mam na ten skandaliczny fakt swoje
mocne jak stal objaśnienie: nie będę młodemu pokoleniu propagował lipy w paczkach.
Sprawiedliwie trzeba jednak przyznać: rzeźby też były! Podjąłem nawet tytaniczny wysiłek, aby
swym skupieniem nad nimi dać wyraz szacunku dla Artysty, który je stworzył. Jednakże nie danym
mi wtedy było przeżywać estetycznie!
- Niezwykły dla miejsca potężny harmider skutecznie wyganiał z głowy wszelkie myśli.
Domyślając się młodzieżowego źródła tegoż...
...w odwecie zaczaiłem się przy wyjściu i porobiłem tej radosnej, spontanicznej young generation
parę spostrzeżeń obiektywem. A oni cudowni, jeszcze nie okaleczeni współczesną sztuką przemaszerowali
przed olśnioną ich obecnością matrycą w taki oto poniższy sposób.
- Ciągle nie mogę zapomnieć, że b y ł e m nauczycielem.
Z tego co wiem ubek (oddzielony ode mnie czarną kreską) któremu zawdzięczam ten czas przeszły
ma się dobrze. W stosownym czasie przeszedł weryfikację i zapewne teraz aktywnie spoczywa
gdzieś na Balearach na swej jakże mocno zasłużonej emeryturze.
Zapomniawszy o upiorze z z przeszłości tam i wtedy patrzyłem w zachwyceniu jak idzie młodość... .
- Bądźcie i wy tu i teraz także.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz