Yes, I know: it is a shame on me.
Znajomość angielskiego czy japońskiego nobilituje, podnosi w oczach. A rosyjski? No cóż: panuje
powszechne przekonanie, że to przecież łatwy język i ci którzy go się kiedyś tam kiedyś uczyli to go znają.
- No przecież znają ten język, skoro się uczyli!
Prawie dobrze im szło, czwórki nawet czasem dostawali to znają. A jak by się tak jeden z drugim nagiął
i napiął to i książkę jakąś by w tym języku sobie mógł przeczytać. No jakby się chciało, ale się jakoś nie
chce. Niby literki znajome, słowa też swojskie, ale całość już nie za bardzo daje się pokumać... .
...a przecież łatwy ten rosyjski jest! Wszak to ta sama grupa językowa, no ostatecznie jak nie grupa to
przecież Słowianie my, sami swoi tacy. To jak zapomnieć ich, tych braci większych?!
...a jednak mi się udało.
Kiedyś tam, kiedyś coś się napisało, ale zaraz o tym fakcie zapomniałem.
Ostatnio wróciła mi pamięć, co można sprawdzić.
U góry ekranu jest n o w e story: PARADA RÓWNOŚCI.
Napisał je I.K., ten sam który wcześniej doradzał: Jak nazwać swoją książkę.
- Miłej soboty życzę!
sobota, 9 marca 2013
Parada równości (1162)
Autor: Obserwator Toruński o 05:22
Etykiety: język rosyjski, Leonid Kaganow, Nasze stawy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz