niedziela, 11 listopada 2012

VI FESTIWAL PERFORMANCE „KOŁO CZASU" - 2/6 (1061)
















A o czym to mówiłem? Aha! O sztuce performance. O rozbieżnościach pomiędzy tym co Artysta
produkuje i przedstawia a Odbiorcą jego dzieła. I o tym, że Odbiorca nie zawsze jest w stanie docenić
wkład twórczy Artysty w rozwój ludzkości.

Wspólnymi siłami (każdy w swoim zakresie) posprzątawszy po nieboraczku który wyobraził sobie, 
że wszystko może spokojnie możemy zająć się dalszym ciągiem.
















A dalszy ciąg był jasny jak odzież Performera.
Oto Artysta zamknięty w szarym świecie (czarne pudło) musi przemocą się z niego wyrwać.
Precyzyjnie rzecz ujmując elektryczną piłą z niego wyrżnąć musi się! I z ograniczeniami różnymi
walcząc świat ten musi unicestwić... . Proste czytelne story, klarownie opowiedziane i z kapitalnym
efektem zaskoczenia już od samego początku.
- Myślę, że o tym młodym człowieku jeszcze nie raz usłyszymy rzeczy dobre.
























Do spektaklu z drewienkami niestety nie dorosłem i tylko z kronikarskiego obowiązku
to mgliste dla mnie zdarzenie odnotowuję.











































Poniżej w jednym zdjęciu zasygnalizowana sytuacja opowiada o tym co można znaleźć na ulicy
i jakie z tego symboliczne wnioski popłynąć mogą. Nie ogarnąłem sytuacji, pewnie dlatego, że pod
koniec pokazu Artysta całkiem niesymbolicznie a dosyć ryzykownie czymś wywijał.

Za poczucie zagrożenia (chociaż komentarz do swoich działań Pan miał przekonywujący!) za karę
więc tylko jedno zdjęcie - to z bezpieczniejszej części - pokazuję.
- Nudny termin BHP ma dla mnie znaczenie.






















Moment kulminacyjny tego wieczoru dotyczył klamerek bardzo namacalnie szczypiących Performerkę.
Początek zapowiadał się frywolnie, po po by po chwili przerodzić się w najprawdziwszy horror.
















To było bardzo  p r z e k o n y w u j ą c e  działanie!
Bolesne nie tylko dla Artystki.
...i nie tylko ja byłem zszokowany.

Ten performance swoją dolegliwą prawdziwością przypomniał mi Artystyczne Zdarzenie z poprzedniego
"Festiwalu". I do głowy przychodzi mi następująca myśl: czy gdyby Artystka spotkała w swoim życiu
Człowieka Swoich Marzeń, przeżyła do ostatniego oddechu miłość wielką, namiętną i absolutnie spełnioną
to jaki spektakl  w t e d y  moglibyśmy zobaczyć?

Ż a d e n !  Dzisiaj nie jest modne aby Dobro pokazywać.
- Im bardziej boli tym... lepiej?!

Jakimi więc słowy dzisiaj młode pokolenie pocieszyć,
wiedząc że nic ino ból i cierpienie je czeka?












































































































*   *   *

Były jeszcze występki dwóch młodych artystów, które jako niedojrzałe czyny nieważne pomijam starannie,
aby sobie nie przeszkadzać w rozmyślaniach na temat odpowiedzialności.
...gdyż przynajmniej raz w tygodniu (najczęściej w piątkowy wieczór) lubię sobie starannie pomyśleć.

Podziel się