A będzie tydzień temu, jak samowolnie przydzielono sobie trochę czasu urywając go z życia
rodzinnego. I się rowerem pojechało, po niebezpiecznej drodze inowrocławskiej.
120 km przejechano rowerem, że się pochwalę, chociaż tak naprawdę to naprawdę nie ma czym.
- Wystarczy tylko rano wstać. I kręcić, k-r-ę-c-i-ć i kręcić!
...aż się przejedzie trasę: Suchatówka, Grabie, Służewo, Aleksandrów Kujawski, Ciechocinek,
Nieszawa, Nowogródek, Włęcz, Osiek, Toruń.
Gdzieś po drodze błądząc zajechałem do wioseczki, której nazwy (prawie) nie podaję, bo i po co?
Mieszkańcy jej inne sprawy mają na głowie niż siedzenie w Internecie.
...a ten kto widzi te obrazki to i tak nigdy do niej nie trafi.
A więc po co je pokazuję?
Szczegół w ośli grzbiet ma dla mnie znaczenie, wschodnia fasada gotyku mnie cieszy.
sygnaturka warta uwagi... .
Ogólnie, to drobiazgi radość mi sprawiają!
Tak, na te domowe ciasteczka solidnie sobie nie zasłużyłem.
A smaczne były!
- Obiecuję poprawę.
niedziela, 3 czerwca 2012
Bez usprawiedliwienia (918)
Autor: Obserwator Toruński o 08:59 0 komentarze
Etykiety: wyprawa rowerowa
Subskrybuj:
Posty (Atom)