Wczesnym świtem - kiedy ranne wstają zorze - Pan OT uświadomił sobie, że popełnił błąd.
To niewiarygodne, ale jednak prawdziwe.
...a więc i ja jestem omylny? - pomyślał smutno
- Rzecz to straszna i niepojęta.
* * *
Błąd dotyczy zdjęcia zamieszczonego wczoraj w zbyt małym rozmiarze. A akurat temu zdjęciu to
nie powinno się przydarzyć, gdyż jest to obraz niezwykły i symboliczny bardzo. Powtarzam je
więc, aby - swymi naturalnymi rozmiarami - mogło należycie śmieszyć, tumanić i przestraszać.
Oto z prawej strony AA (atrakcyjna artystka) ze swoim AK (artystyczna kabina). W szybie
na pomarańczowo odbija się (wcześniej wspomniany) powiewający symbol całej wystawy.
- A w cieniu jest ledwie widoczny, ale jednak konkretny ze swoim (za chwilę) wystrzałem:
najprawdziwszy p i s t o l e t !
Wszystko to w skromnym odruchu genialności uchwycone zostało.
Oto co znaczy według mistrza Henri Cartier-Bresson'a decisive moment!
W związku z wielkim znaczeniem jakie przypisuje się tej Fotografii uroczyście nadaje się temu
obrazu nową nazwę: Alegoria prezentacji artystycznych dokonanych w dniu 18 maja 2012
roku w gmachu toruńskiego Centrum Sztuki Współczesnej "Znaki Czasu" aparatem marki
Canon należącym do Pana OT i przez Niego sporządzona".
* * *
Na rozładowanie nazbyt poważnej atmosfery anegdota z której uśmiałem się jak koń który mówi.
Dowcip ten jest skierowany do intelektualistów i jestem przekonany, że trafi celnie w moich
właściwych adresatów.
Idzie Czerwony Kapturek przez las, aż tu nagle z za krzaka wychodzi Wilk.
- Dzień dobry Czerwona Idiotko!
- No co ty! No co ty! Nie widzisz, że ja jestem Czerwony (ale) Kapturek?! Przecież widać, że mam
i czerwony kapturek..., i czerwoną bluzeczkę..., i czerwoną spódniczkę. I nawet czerwone buty
i takąż torebkę mam... . Zaraz, zaraz! Ja chyba idiotka jestem, że się tak ubrałam!
Zdolność przyznawania się do błędów jest cechą ludzi wielkich.
To stwierdziwszy Pan OT poprawił sznurowadła na koturnach i wskakując na szczudła dał chodu.
Spacer się przyda: za oknem jest taka piękna pogoda!
* * *
Mój serdeczny przyjaciel nadrabiając zaległości sczytał me notatki za dwa ostatnie dni i rzekł mi
był tak; Nic z tego nie rozumiem!
Znając jego niezłomne zasady moralne i wierząc w jego mocny kościec psychiczny zaleciłem mu
terapię: Idź i obejrzyj sobie wspomnianą wystawę.
Zalecenie to powtórzyłem jeszcze w stosunku do kilkunastu innych osób. Skromnie zauważam,
że i me teksty promocyjne pewnie też zrobiły swoje na rzecz zwiększonej frekwencji w "Teatrze
życia". Niemniej jednak Pana Księgowego z toruńskiego CSW proszę, aby nie wciągał mnie na
listę płac w podzięce za gwałtowny przypływ osób odwiedzających.
- Bogaty jestem.
środa, 30 maja 2012
Przyznaję się do błędu (914)
Autor: Obserwator Toruński o 06:52 0 komentarze
Etykiety: "Teatr życia", CSW "Znaki Czasu"
Subskrybuj:
Posty (Atom)