Przeżywając jeszcze minione Kadzidłowo dziś prezentuję dla odpoczynku krótki portret pewnego
ptaka złapanego wtedy na matrycę. Nie wszystki zwierz tam zaklatkowany.
Próbując ustalić co to za ptaszek, jakie ja dla niego nazwy nie wymyślałem!
Ten ogromny dziób mnie "skutecznie" naprowadzał.
Po wielu wahaniach, w końcu ustalono, że to... passer domesticus czyli w r ó b e l !
Wróbel domowy, a dokładnie samiczka wróbla domowego.
- Chyba.
Frywolnie podchodząc do troski o poprawną identyfikacją stworzenia stwierdzam,
że moim głównym zadaniem jest uwiecznić. A rozpoznać?
Tym już niech zajmą się specjaliści!
- Jestem tylko myśliwym.