Gdzieś tam hen, daleko stąd jest miasteczko co Toruń się nazywa.
Pół godziny drogi od ścisłego centrum są tam - groblą rozdzielone - dwa
stawy. Na mapie ich nie zobaczysz, bo Miasto uznaje je tylko za kałuże.
Czy to jest zgodne z prawem, aby tak spore obiekty hydrologiczne nie były umieszczone na mapie!?
Z uwagi na bliskie położenie centrum ten teren jest cenny dla inwestorów.
- Oczywiście, że niczego nie sugeruję!
Drogę mają obok przeprowadzić, i jak zniknie coś czego nie ma nawet
na mapie to tak jakby zniknęło zupełne nic.
- I będzie komuś dobrze i będzie zgodnie z prawem.
Czy aby na pewno ta nieobecność jest zgodna z prawem?
Tego nie wiem, to zadanie dla specjalistów!
Nad te stawy zaglądam czy lato czy zima, bo niedaleko mi do nich.
To moje miejsce odpoczynku, przestrzeń do myślenia i oddychania.
Latem szaleją tam kaczki, żaby spokoju nie dają, ponoć nawet ryby tam są.
- Nikomu tych stawów już nie jest żal.
Wybory minęły - zapomniało się o nich.
No, bo co to takiego takie tam stawy?!
Jak widać nic specjalnego, nic ciekawego, taka zwykła woda... .
I fura trzcin co bez większego pożytku powiewa sobie swobodnie.
...ale jednak będzie mi ich żal!
Będzie mi ich bardzo żal gdy znikną.
PS. Z ostatniej chwili:
Uprzejmie proszę zajrzeć do komentarzy.
Dlatego zamieszczam mapkę tą.
- Sporządzona została na podstawie czegoś.
Brak "Naszych Stawów" to pewno wina góglowych kartografów!
Oni przecież chodzą po ulicach i z tabliczek spisują nazwy ulic,
zaglądają na podwórka i liczą (albo i nie!) kałuże w mieście... .
niedziela, 4 marca 2012
Trzciny mi powiewają (842)
Autor: Obserwator Toruński o 05:49 2 komentarze
Etykiety: "Nasze Stawy", Stawy Mokrzańskie
Subskrybuj:
Posty (Atom)