Jak pamiętamy - z wiadomych względów - wymknąłem się wczoraj z prelekcji.
Siadanie w ostatnim rzędzie - oprócz możliwości podziwiania wspomnianego
wczoraj żyrandola - ma więc swoje plusy dodatnie.
Na ratuszowy dziedziniec się udałem zwabiony choinką, lampionami oraz
świątecznymi zwierzętami z mitologii chińskiej.
Tygrys zajął mnie szczególnie.
Pozachwycawszy się w pozycji przyczajonego zająca mogłem cichcem
wrócić na salę.
A tam przemiła Pani przebrana za Chinkę zbierała do koszyka czerwone karty
w wyniku czego okazało się, że 2 osoby wygrały bon a'50 zł. do wykorzystania
w chińskiej restauracji. Publika była zażenowana hojnością... .
Nazwy więc tej sprytnej jadłodajni nie wspomnę, bo według mojej skromnej
wiedzy przedsiębiorca - wykazując się skrajnym skąpstwem - zyskał o wiele
więcej niż promotorzy jego marnej dobroczynności.
- I na tym przykładzie widać, że styk firma - władza to punkt zapalny.
Pochłonąwszy chińskie ciasteczko z wróżbą w środku (to już dobry standard
na takich imprezach!) wraz z całą salą zjawiłem się na dziedzińcu gdzie
hasał - znajomy mi z zeszłorocznej ratuszowej imprezy - Smok.
W końcu wypaliły się zimne ognie i publika ściskając w garściach przedszkolne
lampiony została wyprowadzona - tym chytrym sposobem - poza obręb Ratusza.
A tam - na zakończenie - był najmocniejszy punkt programu: fire show!
W odróżnieniu od niesławnego przedsiębiorcy który - staraniem organizatorów -
wcisnął mi do głowy nazwę swojej firmy do dziś nie wiem jaki zespół ogniowy
z takim wdziękiem występował!
W ogłoszeniach licznie pleniących się w Internecie (najczęściej kopie zapisu
z witryny Urzędu Miasta) nikt nie raczył był wspomnieć o młodych artystach.
- Skromnie zakończony występ był miłym dopełnieniem całej imprezy.
Podsumowanie
Oprócz wcześniej zgłoszonych usterek widocznym było, że podczas tegorocznej
imprezy zabrakło świeżych pomysłów. Tak było i w zeszłym roku. Przydałaby
się też jakaś prężniejsza współpraca z szerzej rozumianym środowiskiem.
Nie tylko z Torunia, a może nawet przy oficjalnym wsparciu Państwa Środka?
To, że na imprezie nie było żadnego prawdziwego Chińczyka uznaję za drobiazg.
Odniosłem wrażenie, że imprezę odfajkowano, a przy nadaniu jej właściwej rangi
mogłoby to być Wydarzenie, o którym by głośno było nie tylko w naszym miasteczku.
- Ta impreza ma spory potencjał, tylko czy będą ludzie i wola aby go wykorzystać?
Tak rozmyślając odszedłem w kierunku zachodzącego słońca.
Post Scriptum.
Wróżba z mojego ciasteczka głosi:
Posiadasz wsparcie najwyższych mocy. Podążaj odważnie do przodu.
Czeka Cię tryumf i długie lata szczęścia.
- Niech tak się stanie!
czwartek, 26 stycznia 2012
Chiński Nowy Rok w Toruniu 2/2 (804)
Autor: Obserwator Toruński o 05:16 0 komentarze
Etykiety: Chiny, Chiński Nowy Rok, lampiony, ratusz
Subskrybuj:
Posty (Atom)