Dramatyczny apel w sprawie brakujących świeczek poskutkował.
Na Rodzinę zresztą, bo poszukano / poszperano i parę świeczek we własnym domu się znalazło!
...ale na następne Święta już ten numer nie przejdzie: te były naprawdę ostatnie.
I jeszcze historyjka. Podczas intensywnych poszukiwań tego iluminacyjnego deficyta od robienia
prawdziwie świątecznej atmosfery miałem parę okazji widzieć naprawdę okrągłe oczy pod tytułem:
to chodzi o takie świeczki jak mój dziadek...?!
Jedna ze sklepowych pań zapytana o te świeczki choinkowe oględnie wspominała coś o możliwości
zaprószenia ognia, że przecież dzieci mogą to i tamto (A mogą, mogą!), a co z przeciwpożarową
odpowiedzialnością za dom i majętność całą... .
Przy blasku choinkowych świec widać wyraźnie jak rezygnacja z tradycji (rodzinnych) to nie tylko
skutek życiowej drogi na skróty, ale i automatyczne wyłączenie sobie myślenia.
A choinka (wiadomo dzięki komu!) stoi trwale i cieszy: wiadomo kogo - wiadomo czym.
- I do tej poświątecznej radości a przed Nowym Rokiem wszystkich Obserwatorów zapraszam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz