No więc było się na spacerze w "Porcie Drzewnym".
Pogoda marna, światła migotliwie i za chwilę prawie wcale.
Aż tu naraz na ziemi budka lęgowa dla nurogęsi z drzewa opadnięta leży.
Zaglądam pospiesznie do środka, a tam...?
- Kaczki w niej (chyba) nie mieszkały, ale pszczoły to i owszem owszem!
Dowód z węzą w załączeniu.
A poza tym nic ciekawego, tylko świnia nie bażant!
- Na mój (niespodziewany) widok tenże kogut zwiał tradycyjnie: na piechotę.
Po kolejnym takim samym doświadczeniu zastanawiam się, czy kiedykolwiek w życiu
uda mi się zrobić z bliska krystalicznie czyste (albumowe) zdjęcie tego ptaszka... .
3 komentarze:
Uprzejmie donoszę, iż na zdjęciu z kaczą budką, co ją pszczoły zaanektowały, jest fragment plastra, a nie węza (twór sztuczny, niejako szkielet plastra oferowany pszczołom gwoli porządku w konstruowaniu plastra właśnie).
Tajemniczy don Pedro
Szanowny a Tajemniczy don Pedro!
Z dawien dawna wiadomo, że osobiście to jestem od robienia obrazków.
Za uściślenie (a właściwie nadanie prawidłowej nazwy plastrowi) jestem głęboko wdzięczny.
Proszę nie ustawać w wysiłkach kontynuując swą szlachetną misję! Kwiaty i grzyby z następnych wpisów czekają na nazwanie!
Pro publico bono o to zabiegam.
Wyrazy wdzięczności przyjęte :)
Tajemniczy don Pedro
Prześlij komentarz