Zwykły Człowiek zwabiony wcześniejszymi niezwykłymi doświadczeniami odważył się był wejść.
- Może nie utną głowy jak się tam pokażę?!
Głośne szuranie kaloszami na pałacowych schodach m u s i a ł o przyciągnąć uwagę.
- Dzień dobry. - Kulturalny Pan zainteresował się uprzejmie nieznanym przybyszem.
Ja tylko na wystawę chciałem... . Obejrzeć. Jeśli można.
- Można, można! Zapraszam. Tylko aparat fotograficzny proszę schować! Na tej wystawie nie wolno robić
zdjęć. Umowa z Niemcami nas do tego zobowiązuje.
- Oj, a to zaskoczony zostałem! ...bo tutaj nigdzie przed wejściem nie pisze.
- Pan chyba rozumie, że umowa to umowa?! - Cierpliwe tłumaczenie prowincjuszowi przyniosło skutek.
Tak, oczywiście, że tak. Ach, ta moja naiwna wiara w słowo pisane! ...że jak już wcześniej napiszą to będę
więcej rozumiał - mniej się pieklił. Chociaż wie pan, taki zapis w umowie budzi mój sprzeciw! Wychodzi
z niego brak zaufania do strony polskiej. Że niby nie damy rady, że nie upilnujemy i zlekceważymy
naturalne przecież zalecenie, aby obrazom w oczy nie błyskać... .
No i widzę tu prawo silniejszego: moje obrazy - moja decyzja. A to już jest deptanie po moich
kompleksach! Taki interes strony polskiej jak i niemieckiej by te nieznane skarby (a skarby to są!)
pokazywać! I jeszcze nieżyczliwie dopatruję się tu braku szacunku dla naszej (niedługiej, bo niedługiej)
ale tradycji, że można fotografować. Koniecznie bez lampy (to przecież jasne!) i statywu (tego nie
mogę zdzierżyć!) ale u nas można... .
Szary gość coś tam jeszcze mamrotał do siebie, że rozumie, oczywiście, że rozumie, że ordnung i że on ten
tego muss sein... . Zresztą - pomyślał - i tak marnie by mi te zdjęcia z ręki wyszły. Ciemnawo na robienie
fotografii tutaj. Dla samych obrazów i ich oglądania tu dobrze, ale do zdjęć robienia to nie-e-e.
- Może więc to i lepiej, że nie pozwalają... .
* * *
Zwykły Człowiek ciekawie rozglądając się po ścianach człapał po wyglansowanym korytarzu.
Naraz przystanął i pacnął się w głowę.
- Ach już wiem o co chodzi z tym nierobieniem zdjęć!
...ale pięknie wydanego albumu (co za wysoki poziom edytorski!) nie kupił.
Kiedy wszedł do sali na widok obrazów i innych litografii zapomniał był już całkiem o marudzeniu i od razu
rozpogodził się.
- Dobrze, że chociaż jest co oglądać!
A ważne szczegóły?
- Proszę sobie je znaleźć na samej Wystawie, lub gdzie indziej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz