Pomny reminiscencji wiosennej do parku na Bydgoskiem się wybrałem.
A tam spokojne popołudnie.
- Także piękny kaczor i jakieś żółwie.
Pamiętacie historię z kaczką i żółwiem?
Od tamtego czasu jak widać gadzia rodzinka się powiększyła.
I nie bardzo chyba winniśmy się z tego cieszyć, bo jak mnie Wikipedia nie myli,
mamy tutaj do czynienia z żółwiem czerwonolicym. A to gatunek obcy, inwazyjny,
który m o ż e stanowić konkurencję dla naszego żółwia błotnego.
- A są takie rodzime w naszej Martówce? Widział je ktoś?
No i ciekawi mnie fakt, jak to możliwe, aby taki żółw mógł przeżyć srogą przecież
u nas zimę. Pod lodem w mule da radę!?
- Jest w pobliżu jakiś chelonolog który by mi to wszystko objaśnił?
Prawda, że czerowonolicy - nie ma najmniejszych wątpliwości. W Martówce co najwyżej oprócz tego może pływać żółtolicy, błotny to niestety duża rzadkość w Polsce w dzisiejszych czasach. http://olekhagge.wordpress.com/2012/07/15/zolw-czerwonolicy/ - tutaj pokrótce opisałem tego intruza :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Olek
Odwołując się do zamieszczonej na blogu notki wysłałem zgłoszenie do Polskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody “Salamandra”.
OdpowiedzUsuń- Za podpowiedź co z takim żółwim fantem należy zrobić w imieniu RP (Rodzimej Przyrody) DZIĘKUJĘ!