niedziela, 30 września 2012

Tajemniczy kamień (1019)

Dzisiaj zagadka!

Gdzie znajduje się tajemnicza rzeźba z kamienia zamieszczona na tym zdjęciu? To jest prawdziwy kawał
sztuki co swoją wagę ma... .

Odpowiedzi proszę przysyłać  t y l k o  na adres obserwatortorunski@gmail.com do 5 października br.

- Nagrodą jest jak zwykle: spełnienie najskrytszego marzenia w ciągu najbliższych pięciu lat (ma się te 
możliwości!) albo elektroniczna wersja którejś z moich fotografii złożona pod wydruk dowolnej wielkości.




sobota, 29 września 2012

Daruma (1018)


Daruma to symbol zwycięstwa nad. Upadniesz siedem razy za ósmym powstań!

Niezależnie od tego czy masz duży czy mały cel osiągniesz go.
Daruma to generator dobrej energii - wykorzystaj więc jego napęd.























W tym celu należy albo kupić sobie Darumę albo pożyczyć ją z tej witryny. Obrazek nie jest specjalnie
oznakowany sygnaturką własności, aby można było z niego do woli korzystać.Teraz wystarczy tylko
po cichu wypowiedzieć swoje marzenie jednocześnie malując lalce lewą źrenicę.

Proszę tego marzenia nie ujawniać nikomu! Nie czekając długo - ono się spełni! Zapraszasz wtedy
przyjaciół i w wesołej gromadce podczas radosnych śpiewów należy domalować jej drugą źrenicę.
Daruma spełniła swój cel  - można (i trzeba!) ją spalić.
- I kupić następną.

Uwaga! Między wypowiedzeniem życzenia a jego spełnieniem należy zrobić wszystko (a nawet więcej!) by
życzenie mogło się spełnić. Nikt i nic nie zwalnia nas od osobistej troski w własne szczęście.

To po co w takim razie Daruma?
- No, jak to po co!? Żeby marzenie na pewno się spełniło!

piątek, 28 września 2012

Dyptyk misiowy (1017)

Dzisiejszy wpis do pamiętniczka ma charakter armijny, gdzie krótko i po żołniersku się pytam.
...i udzielam natychmiastowej odpowiedzi.

Znacie? No to obejrzyjcie!






















Tym obrazkiem po mocnych fotograficznie dniach odpoczywam.
- Intensywnie.

czwartek, 27 września 2012

Nieoczywisty Toruń (1016)

Dzisiaj znowu dopadło mnie panocompulsion!
Zupełnie niespodziewanie i przypadkowo, jednak najzupełniej naturalnie (bym rzekł).

Otóż, parę dni temu znajdując się na odnawianym bulwarze (w okolicach budującej się "prawie mariny"
która jest w tym wyrabianym kształcie za mała, za płytka, bez urządzeń portowych dla jachtów) 
zobaczyłem, że stan wody Wisły układa się w strefie stanów ekstremalnie niskich i w Toruniu wynosi.

Warszaffka z dawna o tym niskim stanie KPR (Królowa Polskich Rzek) trąbiła chwaląc się na całą Polskę
wydobywanymi z piaszczystego (teraz) nurtu skarbami, które już dawniej utopili rabusie szwedzcy.

Pomny tego, że Krzyżacy też niejedno złupili i na pewno porzucili, znęcony prawie realną perspektywą
znalezienia co najmniej  paru złotych monet lub chociażby marmurowego posągu udałem się (No przecież
nie poszedłem! Pójść to można do sklepu po margarynę!) na drugi Rzeki piaszczysty brzeg.

I tam śmiało - choć odpowiednio ostrożnie - wkroczywszy na obszerną łachę piachu tuż przy filarze mostu
drogowego zrobiłem tych parę ładnych zdjęć.Uważny Obserwator starannie przeglądając dorobek z pobytu
na tym środku Wisły niewątpliwie zauważy z przyjemnością sporo ujęć o charakterze nieoczywistym, rzadko
lub w ogóle niespotykanych.

Gratulacje oraz gratyfikacje z tego tytułu ze wskazaniem konkretnego obrazu można składać u mych stóp,
wiadomo gdzie, najlepiej z rana w godzinach 8:00 - 10:02.



















































Suchą nogą pokonawszy odpływ marnej Małej Wisełki dotarłem jeszcze w okolice tarasu widokowego
w Małpim Gaju. Z jego lewej strony (tarasu nie Gaju!) rośnie sobie - ni przypiął ni wypiął - pewna
grusza. Jako zbyt wysokie drzewko na nadaje się ono na otrząsanie z niego teraz już dojrzałych owoców.
- Motyle mają z nich wielki pożytek! Taki słodki owoc jak pacnie ze sporej przecież wysokości... .

Gdyby ktoś potrzebował motyle w znacznej ilości to tam jeszcze są.
- I pasą się na tych tam gruszkach.






















Sprawozdanie z wyprawy na kujawski Wisły brzeg kończymy defiladą "Pięknej Wandy".



środa, 26 września 2012

Dobranoc w czyścu (1015)

W związku z niedyspozycją (jakoś trzeba odpokutować tą rowerową niedzielę!) zawiadamiam cały
świat, moich przyjaciół i znajomych, że poszedłem spać... . Teraz (gdy piszę tą notkę) kiedy dzień
się kończy a noc się jeszcze nie zaczęła czuję się pomiędzy, czyli jak w czyśćcu.
- Jutro na pewno będzie lepiej!

Mleko - miód - buraczki - czosnek - miodek - herbata - mjut itd.

















Za Harlanem Cobenem: "Nie mów nikomu!".

wtorek, 25 września 2012

Las Piwnicki (1014)

Nie chciało mi się jechać do Zamku Bierzgłowskiego! ...ale oni chcieli. Zimny, dokuczliwy wiatr i trochę tych kilometrów to nie była kusząca perspektywa.
...ale oni oczywiście nalegali!

Oj tam! Oj tam! Sama czuję się podchorowana! Najlepszy dowód, że dziś rano nie pojechałam (jak toprzez okrągły rok u morsów bywa  przy niedzieli) do jeziora się kapać. A ty zdrowy jak słoń wysiadasz!?

Pomarudziłem w wyniku czego wyszło, że owszem i owszem ze względów towarzyskich pojadę, ale ino do Lasku Piwnickiego.

Oni niech sobie dalej drałują a ja poplączę się po Lasku Piwnickim dawno nie odwiedzanym. Byłą Stację Przyrodniczą UMK chciało mi się (niepotrzebnie jak się później okazało) zobaczyć.
- No więc stoję na tym skrzyżowaniu i czekam na nich.

Wreszcie są. Opromieni napisem, którego specyficzną urodę odkrywam dopiero przy komputerze.

No to jedziemy a tu.... . na dwupasmowej wylotówce w kierunku Unisławia siedzi Piękna Ona. Szybko robię zdjęcie i - na szczęście na pustej szosie - zaganiam potwora do lasu.
- Uff! No to niedziela (a przynajmniej ten jej fragment!) została dobrze wykorzystana.

Gnamy dalej!
...bo przecież Oni nigdy normalnie wolno nie jeżdżą! Ona bo ma już taką naturę, On bo ma rower ponaddźwiękowy, jednym palcem podnoszony.

Przy skręcie na Olek mokry (nomen omen) "jakomysz" żegnam przyjaciół i zanurzam się w zieloność, by po niedługiej chwili trafić na byłą Stację Przyrodniczą UMK w stanie wskazującym na wszystko oprócz dbałości.


 







Warto zwrócić uwagę, że ten obiekt jest / był chroniony przez firmę która własnej tabliczki nie była w stanie ochronić.


Zapominając o wszystkich widokach które mnie tu spotkały i nie zawracając sobie głowy tandeciarzami
zanurzyłem się w zieloność.



Spoglądając na ostatni obrazek mimo wszystko przytakuję sobie: to była piękna niedziela!



Uwaga techniczna.
W ramach mrożącego krew w żyłach eksperymentu wszystkie obrazki do dzisiejszego wpisu zrobiono przedpotopowym aparatem marki Canon PowerShot G-5. - 

Dzięki temu uświadomiłem sobie jakim to szczęściem jest mieć 50-tkę. Potężne aberracje, zakrzywienie beczkowate, wypalenia tam gdzie ich nie powinno być czy ogólnie kserograficzna jakość to tylko niektóre z przyjemności które oferuje ten niegdyś przez mnie uwielbiany sprzęt. - Nie dziwię się, że wrócił do mnie z powrotem.

Mimo wszystko w dobrych warunkach oświetleniowych na pewno zrobię nim jeszcze niejedno godne uwagi zdjęcie, lub nawet fotografię. Jestem o tym przekonany.
- Nie tylko w niedzielę.

poniedziałek, 24 września 2012

Tajemnica Parku Witosa (1013)

Przy okazji Spraw Pilnych wizyta w Bydgoszczy przebiegła szybko i bez zbędnych ceremonii.

Zapowiedzi jak poprzednio nie było, przybycia do miejsc specjalnie pięknych nie planowano.
Wszak nie w celach opiewania urody miasta Kazimierza Wielkiego (Co on tam robił?) przybyłem.

Dobrze, że już kiedyś trafiłem na Cieszkowskiego, czyli jak na razie jedyną ulicę w tym mieście godną 
uwagi. Odpadł mi więc obowiązek dokumentowania urody bydgoskich fasad...  .








Trafiłem do parku Wincentego Witosa na którego dzisiejszy
PSL (Tfu!) się powołuje. Unikając polityki po tym parku
miałem ochotę i okazję się przespacerować.

Specjalnie czegoś ciekawego tam nie zauważyłem, aleć - jak
to na na bezorlu bywa -
zwykły gołąb też mię ucieszył!


















Nawet wrona siwa - niespecjalnej urody - zainteresowanie
na pustyni ptasiej (jak widać!) wywołała.
- O sroce nie wspominam, bo każdy widzi jaka ona jest!
























O tego ostatniego ptaka mi się rozchodzi.

I tu już o poważny ton proszę. Ustalenie co to za ptak dla specjalisty pewnie nie jest trudne, ale ta szyja... .
- Dlaczego, jakim sposobem ona jest taka?

Gwarantuję własnym dobrym imieniem (a ma się takie!), że to nie żaden makabryczny żart! Obróbce
graficznej (oprócz zmniejszenia i nadania sygnaturki) to zdjęcie nie zostało poddane. Dla nadal
wątpiących wyjściowe zdjęcie prosto z aparatu czyli surowego raw'a (8,65 MB) mogę podesłać.
- Czy ktoś potrafi to wyjaśnić!?

Podziel się