Szczególnie Entuzjastyczny Ornitolog (SEO) pokręcił globusem z mapą Torunia
(oraz okolic) i z zamkniętymi oczami - aczkolwiek z pełnym przekonaniem - po
odczekaniu stosownej chwili stanowczo dźgnął weń paluchem.
- Tu tu! Wrzasnął niespodziewanie jakby dokonał odkrycia na miarę Eureka.
I natychmiast - jak to miastowy - wsiadł na rower i pojechał.
Parę dni wcześniej dowiedział się z poufnych źródeł, że w okolicy przebywa przelotem
bardzo rzadki ptak. Nie bardzo wiedząc gdzie go szukać zdał się na intuicję. Tą samą
która go nigdy, ale to przenigdy nie zawodziła!
Kiedy dojechał na miejsce potężna sylwetka Ptaka - Dziwo zamajaczyła wyraźnie
przy ludzkiej sadybie. Szczególnie Entuzjastyczny Ornitolog zamknął rower na
kłódkę i pobrzękując sporym łańcuchem w jaskrawo żółtym kolorze owinął go
wokół starego dębu.
- Ptak, ptakiem, ale o własną ruchomość dbać cza!
Teraz już tylko przyczepił do sporego aparatu potężny obiektyw i przetarł zamglone
z podniecenia okulary. Tak przygotowany padł na kolana i z trzaskiem gniotąc
zeszłoroczne liście i różne gałązki zbliżał się do ptaka wielkości prawie pterodaktyla
i fotografował, fotografował z zapałem!
- Także wyrabiał obrazki, robił zdjęcia oraz pstrykał fotki.
Minuty i kwadranse mijały, a on robił portrety i zbliżenia, profile i pół, raczej z przodu
i bardziej z tyłu... . Widział, no wiedział, że trafiła mu się okazja życia!
Toż za te zdjęcia wychwalać go pod niebiosa najwięksi ptasiarze będą.
Publikacje sowicie opłacane się posypią, a sława, sława, sława
opromieni skronie me - tak rozentuzjazmowany delikatnie marzył.
Doszło do tego, że gwałtownie zadał sobie kardynalne pytanie:
- Może nawet w Teleexpressie mnie pokażą!?
A rosłe ptaszysko łaziło po polu jakby nigdy nic! Nie tylko, że nie zwracało uwagi
na natręta, ale i pozwalało sobie podchodzić - nawet bardzo blisko - złośliwie sycząc... .
Doszło do tego, że ogniskową trzeba było dramatycznie skracać, bo ptak już
nie mieścił się w kadrze i ostrość trudno było złapać!
Gdy pierwsze emocje opadły i każde nawet najmniejsze piórko zostało szczegółowo
obfotografowane siwowłosa głowa SEO zaczęła jakby więcej widzieć a nawet myśleć.
A to mi się niezwykłe ptaszysko trafiło! W locie by takiego zobaczyć. Kiedy w końcu
dostrzegł potężne podwozie w które pierzasty był wyposażony, aż pokręcił z podziwem
głową. - Ten to musi mieć długi pas startowy! Z takim wolem... .
Żeby na takiego zapolować to pewnie panzerfausta trzeba by, albo co najmniej rakietę
ziemia - powietrze :-) I w tym miejscu - ni w pięć ni w dziewięć - przypomniał sobie
swego drogiego przyjaciela, który kiedyś po sutej a wegetariańskiej biesiadzie,
kwieciście podsumował to kulinarne wydarzenie, że:
No smacznie, smacznie było... .
...ale co gęś to gęś!
(...)
Nagle głośny wrzask nad uchem przerwał mu błogie rozmyślania.
Panie! Panie!
Rolnik był wkurzony nie na żarty:
Panie! Co pan robisz na moim polu?
I czego pan za mojom gęsiom latasz i latasz!?
Zobaczywszy spory aparat w ręku lekko przelęknionego gościa machnął ręką:
- A-a-a! Widzę że, kolejny miastowy, któremu wydaje się, że Dziwo - Ptaka zobaczył.
A to mój gąsior, to tylko mój domowy gąsior jest!
I w tym momencie kurtyna opadła dyskretnie a z cichym szelestem.
niedziela, 18 marca 2012
Dziwo - Ptak (856)
Autor: Obserwator Toruński o 05:20
Etykiety: gęś domowa, opowiadanie własne
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz