A było to tak.
Z rana samego nieco mglisto, ale około 10-tej pokazało się słońce.
W całej krasie swej!
Jakże czekałem na to słoneczko od wielu dni beznadziejnie pochmurnych.
A tu proszę - samo Ono w całej krasie.... .
Od rana.
- No to wio: na fermę bogatkowych sikor!
Jak wiadomo ferma znajduje się przy bloku, na ogrodzonym siatką skrawku
ziemi przeznaczonym na rozwój lokalnego ptactwa typu parkowego.
* * *
Kiedy przyjechałem, jeszcze na stanowisku żadnej nie było.
Cierpliwość popłaciła i po kwadransie zauważyłem ją.
A Ona jak jak to Ona, była nieśmiała i sporo droczyła się przed pokazaniem.
- Lękliwie w gałęziach ogólnie się chowała.
Zrozumiałem, że muszę być cierpliwy.
One już takie są: skromne i nie chcące się rzucać w oczy.
- Wreszcie podfrunęła we właściwe miejsce.
Dalej już poszło jej gładko i seriami: skok do karmika, ziarnko porwane
i na gałązkę rozłupywać je. Poruszała się tak szybko, że nie nadążałem
z robieniem zdjęć.
Błyskawicznie i z apetytem łupała sobie te ziarnka.
I taką ją będę pamiętał.
Ostatecznie nie mamy w życiu aż tak wielu magicznych chwil!
poniedziałek, 2 stycznia 2012
Sikora bogatka (780)
Autor: Obserwator Toruński o 05:27
Etykiety: Ferma sikorek, pranie, sikora bogatka
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz