Kręcąc się po bydgoskich zakamarkach natrafiłem na takie spore coś.
Jako nałogowy konsument street-artu ochoczo skorzystałem z wezwania
...natrafiając na dzieła o różnej mocy przekonywania.
A tak przy okazji: a dokąd to Quo vadis ludzie?
I proszę mi tu się nie żalić, że "coś tam - coś tam" niepolitycznego upubliczniam.
....jestem tylko Pokazywaczem Obrazów.
* * *
Proszę odnotować w zeznaniach: zgłaszam swój stanowczy sprzeciw
wobec tego niskobudżetowego chłopka - roztropka.
Do złudzenia przypomina mi on pewną falliczną rzeźbę ofiarowaną
Toruniowi przez zaprzyjaźnione duńskie miasto, a któraż patrzących
na nią toruńczyków wprawiała w zażenowanie.
Po takim dictum: nic tylko uciekać z Miasta!
Pora wracać do siebie.
Kątem oka zdążyłem jeszcze zauważyć TO miejsce.
Jednakże tak, szybko umykałem, że nawet nie zdążyłem sprawdzić czy
w środku jest szeroko niklowany bar... .
środa, 2 listopada 2011
Graffiti czyli ostatni akcent (719)
Autor: Obserwator Toruński o 05:39 0 komentarze
Etykiety: Bydgoszcz, graffiti, street-art
Subskrybuj:
Posty (Atom)