Postanowiono - na wiadomo czym - dojechać do Brodnicy.
Rzekłem sobie: czyż człek który w wieku dojrzałym, w ciągu jednego dnia
przejechał rowerem ze 130 km (otwarcie autostrady) i jeszcze żyje
nie ma prawa do takiej przejażdżki?
- Stwierdziłem, że ma.
Po drodze stopniowo wychodziło ze mnie, że tak naprawdę to nie mam na tą Brodnicę
wcale i żadnej ochoty! Mimo, że sygnaturka w ich ratuszu jest taka sama jak w naszym
Kościele Mariackim. Mimo trójkątnego rynku w mieście tym.
Mimo jezior wielu z atrakcyjnymi kormoranami też.
- Nie chciało mi się tam jechać i już!
Niemniej jednak we wskazaną okolicę dążyłem.
Co raz to zbaczając przez laski i piaski (bo tędy to jeszcze nie jechałem!)
dojeżdżałem do wniosku, że pobliski Golub-Dobrzyń to też dobry cel.
- I jakże niedaleki!
Tak przekonywałem siebie przemierzając nieznane, a piękne krainy.
A wierzcie mi, że nawet gdybym i tam nie dojechał - to i tak jak widać - obrazkowych
pożytków z tej wyprawy zebrało się moc. Nawet ostatnie maki w tym roku widziano!
Tym to sposobem prawie samymi bocznymi drogami dojechałem do miasta Kowalewa.
A ono miasto nadal jest zbrojne w wieże i warownie gotyku sięgające.
Neogotyku i eklektyzmu zresztą też.
W Kowalewie - jak to bywa w małych miasteczkach - uwagę przyciąga kościół.
I ludzi przyciąga też.
Strapionych.
* * *
A pan - to domyślam się, że ksiądz...?
- Niestety proszę pani, jestem osobą świecką.
Tylko tak poważnie wyglądam.
A na czarno się noszę pod samą szyję, bo... .
...bo ja właśnie księdzu chciałam opowiedzieć historię mojego życia.
A nie ułożyło mi się ono dobrze.
Najmłodszy syn - ten co ze mną mieszka - to pije.
Strasznie pije.
I co ja mam zrobić na te swoje 89 lat?
Słuchałem uważnie, chociaż moglem jeszcze
ze Starszą Panią przed kościołem postać dłużej... .
Rozstaliśmy się nieco bardziej ceniąc sobie to co mamy jeszcze przed sobą.
Starsza Pani pożegnała mnie smutnym, ale jednak uśmiechem.
Tak, mistrzem się bywa.
I - wierz mi Przyjacielu - wtedy nim byłem!
...a nie trzeba było do tego zbyt wiele.
Wystarczyło trochę cierpliwości.
c.d.n.
sobota, 22 października 2011
Pocieszyciel strapionych 1/3 (708)
Autor: Obserwator Toruński o 05:09 0 komentarze
Subskrybuj:
Posty (Atom)