Przyjaciele przychodzą i odchodzą.
Zaabsorbowani własnym życiem, swoimi sprawami nie zauważają jak więzi się rwą,
jak zapomnienie kurzem wspólne emocje pokrywa... .
Dałem jednak słowo, że będę u Niego.
I byłem.
Miejsce to zasmuciło mnie.
IMHO zbyt duży nacisk położony jest na jego odejście.
Dla mnie On był jednak inny.
Zachłanny na życie, czerpiący z niego swoimi garściami, melancholijny ale jednak bardziej radosny w tym przeżywaniu świata niż wrażenie jakie stąd wyniosłem.
Muszę wrócić do Jego książek, aby upewnić Się jaki był naprawdę.
PS. Szanowny Panie Krzysztofie! Niestety zawiodłem; wszystkie zdjęcia z wnętrza Jego domu nie nadają się do publikacji. Może jeszcze kiedyś będę miał okazję tam być?! Na razie jednak nie mamy kontaktu.