A używa, używa. Od zawsze! Nawet w stanie wojennym gdy "niczego nie było" świeczki na choinkę musiały się znaleźć. Kupiono je wtedy w byłej NRD, przez zaprzyjaźnioną osobę. - I tak już nam pozostała ta tradycja. ...bo przecież kim będziemy jeśli tradycja w narodzie zaginie!? A same lichtarzyki (oryginalne, jeszcze po Dziadkach!) wygrzebane zostały na strychu. Ot i zapomniane story za przypomnienie czego DZIĘKUJĘ.
Niem wiem czy mogę wyjawić tajemnicę, ale niech tam, podzielę się: "Strzeżonego Pan B. strzeże!". - A jeśli do tego jeszcze dodać zwykłą roztropność, to zabezpieczenie jest pewne. Prawie :-)
4 komentarze:
Ktoś jeszcze używa prawdziwych świeczek na choince? :)
A używa, używa. Od zawsze! Nawet w stanie wojennym gdy "niczego nie było" świeczki na choinkę musiały się znaleźć. Kupiono je wtedy w byłej NRD, przez zaprzyjaźnioną osobę. - I tak już nam pozostała ta tradycja.
...bo przecież kim będziemy jeśli tradycja w narodzie zaginie!? A same lichtarzyki (oryginalne, jeszcze po Dziadkach!) wygrzebane zostały na strychu. Ot i zapomniane story za przypomnienie czego DZIĘKUJĘ.
Nie wiem jakim cudem, ale u nas świeczniczek z klipsikiem zachował się tylko jeden. Resztę familia może na złom sprzedała...
Zawsze się zastanawiałam jak to możliwe, że się te choinki się nie podpalają od otwartego ognia... Specjalna technika przypinania?:)
Niem wiem czy mogę wyjawić tajemnicę, ale niech tam, podzielę się: "Strzeżonego Pan B. strzeże!". - A jeśli do tego jeszcze dodać zwykłą roztropność, to zabezpieczenie jest pewne.
Prawie :-)
Prześlij komentarz