A cóż to nam jaśnieje na horyzoncie?!
Zaliż to słoneczko o dziwnej porze się pokazało, czy inny cud przyrody
nam wyrósł nocką niespodziewanie?
Donatywa to panie, D O N A T Y W A .
I to nie jakaś tam z wrażego nam Gdańska czy obojętnego Wrocławia,
ale nasza własna, bo T O R U Ń S K A .
Włodarze różnych miast oraz ich mądrale od promocji i marketingu
bezproduktywnie silą się na znalezienie dla swoich grodów wyróżnika:
jedynego i niepowtarzalnego znaku towarowego. Coby pokazywał unikalność
danego polis, który jak obraz w kropli wody niechby musowo pokazywał
cudowności miejsca i czasów danego miasta.
Toruń sam z siebie ma taką wspaniałość i niczego wymyślać nie musi!
To DONATYWA TORUŃSKA. Szlachetny kruszec, wysokie walory
artystyczne, odwołanie się do świetności danego momentu historycznego.
Tylko te wspomniane i dwadzieścia dwa inne powody już każą o Niej
z szacunkiem i z nadzieją na zyski dla miasta myśleć.
- I działać w tym kierunku trza!
I to z entuzjazmem trzeba Ją wyróżniać! W sklepach pamiątkowych
sprzedawane być mają w licznych odmianach. Monografie na Jej temat
i inne historyjki przyczynkarskie mają być na każdym straganie obecne,
tak aby każdemu nawet najbardziej opornemu japońskiemu turyście to
słowo do końca jego dni z Toruniem się głównie kojarzyło.
- Rok Donatywy Toruńskiej ogłosić by trzeba!
W muzeum taka Donatywa winna mieć co najmniej osobną a mocno
przeszkloną szafę gdańską jeśli już nie całkiem osobną salę, której jest
zaprawdę godna. Z pięknym, bezcieniowym oświetleniem, za pancerną
szybą o r y g i n a ł winien być z szacunkiem i dumą pokazywany
zdumionej publiczności świeżo z prowincji czy innego Nowego Yorku
przybyłej.
- ...bo jest się czym pysznić i Ona na to zasługuje!
A co my mamy?
Kiedyś w zapaluszonej, licho oświetlonej gablotce, pomiędzy krzyżackim
brakteatem, zmurszałą boratinką a pozieleniałym trojakiem była jej
g i p s o w a (sic!) kopia. O tempora, o mores! To jest dopiero rozrzutność
w szastaniu niewykorzystanym dobrem, to jest dopiero karygodne zaniedbanie!
A pomnik jej wystawić na centralnym placu to nie łaska!? Święto
specjalne opracować tylko po to aby wszyscy turyści i mieszkańcy pospołu
mogli Jej w godnej oprawie cześć publicznie w odświętnej atmosferze trzy
razy dziennie a w dymie kadzideł oddawać!?
Podczas ostatniego pobytu nawet i tego żałosnego na gipsowo dowodu
na istnienie Jej w toruńskim muzeum nie dopatrzyłem się.
Te miniaturowe działa sztuki liczone są w nielicznych sztukach: w Polsce
jest ich zaledwie 70! Oryginały i owszem pokazują się na aukcjach, ale
w innych miastach, a na Alledrogo można kupić sobie nawet ich kopie.
- I to bite w rzetelnym (chyba) złocie!
Był ktoś z naszych muzealniaków na takiej aukcji? Próbował ktoś zdobyć
dla Torunia naszą Donatywę? Dla takiego celu warto na jakim pchlim
targu opchnąć parę zbędnych witraży chociażby... .
Na 48 aukcji Warszawskiego Centrum Numizmatycznego (5.11.2011 r.)
złota 4-dukatowa donatywa toruńska z 1659 r., o wadze 5 dukatów,
w dobrym stanie została wystawiona do sprzedaży za 52 000 zł. Trochę
wcześniej 6-dukatowa donatywa toruńska Jana Kazimierza z 1659 r.,
w dobrym stanie, poszła do kogoś za marne 95 tys. zł... .
Prezes toruńskiego "P" jak wiadomo łasy na zaszczyty jest i w imieniu
swej jakże tłustej firmy chętnie by donatywę za pożytki propagandowe
na pniu dla muzeum odkupił... . Prezesowa od tych tam w ramach przekory
też by nam jaką donatywę chętnie zakupiła, byle się pokazać, że ona nie gorsza.
O innych nowobogackich nie wspomnę, a którzy by radzi do historii przejść,
oby tylko nazwa ich straganu na tak szacownej gablotce zawisła.
Jeśli zaś uczucia by przedsiębiorcom w danym momencie zabrakło
to jest proste rozwiązanie: sprzedać windę i kupić donatywę! Tak chodzi
mi o TĘ windę: o ten bezsensowny zakup który tkwi w ratuszu jak miecz
Krzyżaka w ranie.
- I cóż z tego, że onże ze stali nierdzewnej jest?
Tak samo jest potrzebny, bo niby dlaczego ją zamontowano? Dla wygody
Panów Urzędników chyba, bo przecież nie dla tzw. niepełnosprawnych.
Proszę podać mi statystykę wykorzystania tej windy: a iluż to poszkodowanych
ruchowo odwiedza codziennie toruński Ratusz naciskając jej niebywale
supersoniczne a ponaddźwiękowe guziki?
W każdej przyzwoitej firmie zdewastowanie tak cennego obiektu w imię
iluzorycznej troski o niepełnosprawnych ruchowo zostałoby przykładnie
ukarane. A u nas? No cóż, jaki gospodarz takie obejście... .
Jest i jeszcze takie objaśnienie: była kasa do wzięcia no to wzięlim... .
Parę inwestycji tak realizowanych już kraj nasz widział. ...ale nie obcina się
zdrowej nogi tylko dlatego, że sporą dotację na elektroniczną protezę można
wydębić całkiem łatwo i przyjemnie.
Los tej windy podobny do Tuba Dei ponuro widzę! Onaż Trąba Boża
tylko parę razy do roku może dzwonić, bo jest obawa, że katedra nam się
rozpadnie. I oby - obym był złym prorokiem - za parę lat się nie okazało,
że z windy nie można korzystać, bo ratusz nam się chwieje w posadach
z powodu ruchomych piasków na których został posadowiony... .
A gdyby ktoś chciał mi oczy zamydlić, że to przez wymagania Unii Europejskiej
zamontowano stalowego potwora w Ratuszu to wyrażam na to przekonywanie
zgodę, pod jednym wszak warunkiem. Jeśli muzealnicy z miasta Piza w swojej
wieży też taki wynalazek zamontują!
Dlatego się upiornie pytam: czy warto było (kosztem dewastacji zabytku)
uprzywilejować akurat niepełnosprawnych ruchowo? A co z niepełnosprawnymi
od wzroku, a co z mentalnymi? Dlaczego ich pominięto!? Przecież gdyby o nich
zadbano to ścian i sufitów nie trzeba by pruć, a efekt propagandowy byłby!
...bo o efekt propagandowy i fałszywie pojmowaną poprawność polityczną chodzi,
a nie o jakąś tam troskę, o jakichś tam niepełnosprawnych.
A tych mentalnych jest przecież (jak statystyki pokazują!) znacznie więcej
i o nich należałoby w pierwszej kolejności zadbać!
- I gdzie tu jest racjonalność myślenia?
* * *
Mógłby się ktoś zapytać: a czy ja przypadkiem personalnie nie piję do kogoś
w tym tryptyku skandalicznym w swej wymowie, a bez nazwisk?
- Otóż NIE i jeszcze raz zdecydowane NIE dla personaliów!
Wszak nie o jedną tu rybkę (a choćby i sporą!) chodzi, a o całe akwarium!
Powiewam więc sobie sztandarem wolności wypowiedzi zdając sobie sprawę,
że za grzechy które z taką pasją pokazuję winien jest SYSTEM
który dopuszcza do takich nieprawości.
A z Systemem to dzisiaj nie zamierzam osobiście walczyć!
Raz już wziąłem udział w rewolucji i - jak się potem okazało - dla innych
wyciągałem kasztany z ognia.
Tyle mojego, że palce poparzyłem i głodny do dzisiaj chodzę.
Z przyjemnością więc poobserwuję sobie zmianę pokoleniową.
- A póki co proszę mi nie przeszkadzać!
Dziecię nakarmić już najwyższy czas.
* * *
Bydgoszczanie!
Niedługo będę wizytował wasze największe miasto w regionie.
Przy okazji odwiedzę też triumfalnie "Europejskie Centrum Pieniądza"
ponoć na przecudnej Wyspie Młyńskiej się znajdujące (no niezłe zadęcie,
niezłe jak na tak mały obiekt!) .
Sprawdzę tam, czy może chociaż u Was jest większe poszanowanie dla cudu.
Tego cudu jakim jest nasza własna DONATYWA TORUŃSKA.
piątek, 9 grudnia 2011
Donatywa czyli grzech zaniechania (756)
Autor: Obserwator Toruński o 05:56
Etykiety: Bydgoszcz, donatywa, Europejskie Centrum Pieniądza
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz