Tak długo zwlekała, tak długo marudziła, aż przyszła jesień.
Nie wiem czego chciała ode mnie!
Faktem jest, że ciągle się gdzieś w pobliżu kręciła.
Niby to nic nie chciała, ale bez przerwy słyszałem jej tupot i szelest.
Przy okazji jadła tak jakby pierwszy raz w życiu żołędzie.
- A pochłaniała je w całości tak:
Po każdym takim łyku - cała zadowolona - podlatywała na pobliskie drzewo
za każdym razem coraz bardziej dysząc z przejedzenia.
W końcu moja audiencja została zakończona.
Mogłem popatrzeć na coś mniej ruchliwego.
czwartek, 27 października 2011
Dzień sójki (713)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz