Dumając nad wyjazdem do Aleksandrowa Kujawskiego stałem przy siatkowym płocie
oddzielającym mnie od lotniska. I gapiłem się na stojące na trawiastej płycie samoloty.
Na szybowce w przestworzach szybujące hen patrzyłem też.
Jeden z nich swą elegancką sylwetką zwrócił moją szczególną uwagę.
- Był naprawdę piękny!
Srebrno smukły, raczej dystyngowany taki, jak piórko łabędzia na wietrze
kręgi zataczał a wzrok mój do siebie przyciągał, przyciągał... .
(...)
Pilot - dziarskim krokiem człowieka który wie dokąd idzie - podszedł do samolotu stojącego
tuż obok oddzielającego nas płotu. Owiewka w górę. zgrabny myk i już dłubał a naciskał różne guziczki i przełączniki.
- Aż chrząknął i zaburczał mu motor.
W chwilę potem pojawiła się Ona: dziewczyna Jamesa Bonda!
Zanim zdążyła wsiąść do samolotu zdążyłem jeszcze do niej krzyknąć:
- Proszę pani! Proszę pani! (obejrzała się)
Proszę nie wsiadać do tego samolotu! (chwila wahania)
Teraz jest moja kolej w te, tam... przestworza. (zdumienie)
Wystarczająco długo czekałem.
- Teraz ja wsiadam!
I sprężyłem wątłe mięśnie by na zaakceptowanie swych słów przez płot natychmiast
przeskoczyć i do wnętrza srebrnego ptaka hycnąć.
Cud się jednak nie zdarzył!
- Dziewczyna roześmiała się tylko perliście.
Pilot pokiwał pionowym sterem (czego nie chciałem już widzieć!)...
...i pokołował w s w o j ą stronę.
Nie patrzyłem jak ulatują.
Skoro pociąg ruszył to po co stać na peronie?
Czas wracać do siebie.
(...)
Mój szybowiec, spokojnym, pewnym lotem podchodził do lądowania.
Jeszcze tu wrócę!
Może następnym razem polecę?
piątek, 30 września 2011
Zmiana planów (686)
Autor: Obserwator Toruński o 05:45
Etykiety: lotnisko Aeroklubu Pomorskiego
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz