To jest prawdziwy most pomiędzy Toruniem i Bydgoszczą!
Proszę pana!
...a dlaczego dopiero teraz o imprezie która już minęła?
Wszyscy już dawno o tym napisali!
Drogi Panie!
Po pierwsze my tu nie jesteśmy "wszyscy"!
A po drugie odrzuca nas bycie modnym i na czasie.
Piana niech opadnie, łatwa sensacja niech minie,
a co dobre niech mam zostanie i rośnie.
- Tak jak ta broda u Pana Jazzmana.
Ktoś zna bliżej Tego, który z taką życzliwością dał mi się sportretować?!
A ktoś jeszcze dodatkowo pamięta złote lata jazzu w Toruniu, gdy:
- marsz orleański środkiem Szerokiej się przemieszczał nie raz
- Z. Namysłowski raczył był podczas bielańskiego jam session przyjąć piwo z mych rąk
- kilkuset ludzi w ulewnym deszczu wywijając parasolkami przed Krzywą Wieżą
(razem z Vistula River Brass Band!) śpiewało tak:
"I'm gonna lay down my sword and shield
Down by the riverside
Down by the riverside
Down by the riverside"
(...)
Satchmo? A kto to był?
- Jak to był?
J E S T .
środa, 14 września 2011
Harmonica Bridge (670)
Autor: Obserwator Toruński o 05:48
Etykiety: brodacz, jazz, Louiz Armstrong
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz