Proszę Pana!
Czy Pan naprawdę myśli, że te wszystkie cudowne zdjęcia ptaków w wielkim zbliżeniu to powstały ot tak sobie, z przypadku?! ...że gość wyszedł sobie w południe na spacerek za miasto z długim obiektywem - patrzy a tam makolągwa, sokół czy inny orzeł i... i już go pikselami ma?!
- NIE, proszę pana!
Zdjęcie w tym trybie to można sobie zrobić co najwyżej takie:
A te wszystkie cudowne zbliżenia ptaków, te ich gody, walki o terytorium czy pożywienie to powstają zawsze prawie w laboratoryjnych warunkach. I są na to dwa sposoby.
- Najpierw jest budowa kryjówki w odpowiednim miejscu. Taka 2 x 3m, żeby przynajmniej 2-3 osobników ze super aparatami wygodnie przez przez parę dób pod rząd się zmieściło. Dach w niej musi być porządny a całość zamaskowana i stale zarastająca zielenią. Do takiej ziemnej budy wchodzi się za ciemnego i tylko o takiej porze się wychodzi, coby ptaki i inne zwierzęta ruchu nie widziały.
- Oprócz pożywienia dla siebie, butelka i wiadro są tam niezbędne. - Potem przed tą budą wykłada się systematycznie pożywienie. Prawie codziennie przez parę tygodni. Lub miesięcy. Może to być przejechane (a rozćwiartowane zwierzę) od leśników, padlina z mięsnego czy też ćwiartki świeżego kurczaka lub innej krowy z supermarketu.
- Jeśli do tego ma się spor-o-o-o--ro wolnego czasu to przepiękne zdjęcie mamy zagwarantowane jak w szwajcarskim banku!
- I to jest sposób pierwszy.
Drugi sposób wiąże się z posiadaniem większej ilości wiedzy. Wystarczy wiedzieć chociażby tylko tyle co Adam Wajrak. Wiedząc gdzie i co z pierzastych przebywa, jak toto się zachowuje, jakie zwyczaje ma podkłada się takiemu ptaku radyjko z właściwymi głosami i ...już!
Samczyk słysząc wabiącą go samiczkę (lub na odwrót!) przylatuje z pobliża. A my nakryci co najmniej szalem snajperskim, ukryci przemyślnie pod siatką, a odziani maskująco cykamy i cykamy cudowne zdjęcia ptaszka siedzącego na umyślnie wbitym w ziemię patyku na wodą. Takiemu (wymarzonemu przez mnie zimorodkowi) na przykład zdjęcia robimy.
- No i jest wtedy wlepiać w co błękitne oczy swe... .
* * *
Sympatyczny Pan Z Rodziną który raczył był życzliwie słuchać mej przemowy był naprawdę staranie wychowany! Razem z Małżonką i Dziećmi każdy i kolejno dopytywał szczegółów a ja oferując im swoją ubogą wiedzunię na temat fotografii przyrodniczej nadymałem się coraz bardziej... .
Mając tak wdzięcznych słuchaczy, których zainteresowanie wciągało w temat i sprzyjało snuciu coraz bardziej detalicznych opowieści z nieba oka jednak nie spuszczałem! Gadanie gadaniem, ale przytomnie rozglądać się za ptactwem (zawsze i stale!) toć jest to przecież święty obowiązek.
I ten obowiązek został nagrodzony tak.
Świat potrafi być piękny bardzo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz