Gdy mam sposobność i wolną chwilę lubię sobie popatrzeć na jakąś sztukę.
A najbardziej na sztukę artystyczną, wizualną raczej.
Głównie z tych nieruchomych.
Zobaczoną także na ulicy.
O ile z jej oficjalnym wydaniem nie mam większych problemów interpretacyjnych:
(herb ściągnięty od Torunia, tyle że inną połówkę drzwi ma otwartą. No i anioła brak!)...
... o tyle "tfórczość" amatorów w całym tego słowa znaczeniu niekiedy wprawia mnie w potężne zakłopotanie. Przykład poniżej.
Na tym przykładzie już wiem, że żużel to sport niebezpieczny dla zdrowia. Niewątpliwie słusznie domyślam się więc, że po przegranym meczu Kibice odziani w żałobne szaty w surmy bojowe żałośnie dmą a czarnymi chorągwiami z Myszką Miki w herbie przejmująco wymachują... .
niedziela, 12 czerwca 2011
Street Art czyli herby (611)
Autor: Obserwator Toruński o 05:51
Etykiety: herb Bydgoszczy, vlepka
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz