W celach zwiadowczych wasz ulubiony ranger udał się do miejscowości leśnej Barbarka.
- I oto co zastał.
Staw wielkości jednego z "Naszych" pokryty czymś tam,
czego nie należy kojarzyć ze szlachetną rzęsą.
- A na nim słabo dostępna kokoszka wodna z młodymi.
Żaba zielona w ilości kilku sztuk, rechoczących z rzadka i niechętnie.
Kaczy banał w postaci jednej (słownie:1) krzyżówki pomijam.
U nas jest ich więcej, są lepiej wypasione i zdecydowanie bardziej ludzie friendly.
Nieobecne u nas komary na "Barbarce" są w ilościach pokaźnych. Jeśli ktoś jest fanem grilla (dla Amerykanów podaję, że chodzi o barbecue) to odczuwalny na spore odległości zapach smażeliny niekoniecznie skutecznie rozprasza hordy tych owadów.
- Na wszechobecne krzyki dzieci komary są zdecydowanie uodpornione.
Aby nie było na mnie, że nic tylko a krytykuję to dorzucam jeszcze dwa takie tam spotkane ptaki (chyba rudzik i coś pliszkowatego), które zoczyłem wracając nad "Nasze Stawy".
A poza tym: widziano także lecącego łabędzia.
...ale to już w zupełnie innym miejscu!
Domyśla się ktoś gdzie onże królewski ptak sobie leciał?!
czwartek, 10 czerwca 2010
Barbarka (247)
Autor: Obserwator Toruński o 05:20 2 komentarze
Etykiety: Barbarka
Subskrybuj:
Posty (Atom)