(Tak, ciągle jeszcze tu jestem!)
Jak ja lubię wernisaże!
...i jaka szkoda, że tak rzadko na nich bywam.
To zawsze jest wspaniała okazja do portretów.
Mam to szczęście, że ludzie na nich trafiają mi się naprawdę interesujący!
I do tego ta cudownie zamknięta przestrzeń,
która nie pozwala im uciec przede mną :-)
Oni wiedzą, że wernisaż to zgoda na robienie zdjęć.
Stąd ich cicha rezygnacja pozwala mi czasem zatrzymać
rzeczy przejmujące i dramatyczne zarazem.
Niezwykłe.
Najciekawiej jest zwykle pod koniec.
Ludzie oswojeni są już z moim aparatem,
zmęczenie też robi swoje i niektórzy przestają się pilnować.
Zapominają o uroczystych, wystudiowanych minach
i wtedy niekiedy można ich zobaczyć takimi jakimi są.
- A o to właśnie mi chodzi!
Moje marzenie?!
Porządnie utrwalać ludzi jakimi są.
sobota, 17 kwietnia 2010
Wernisaż (193)
Autor: Obserwator Toruński o 05:17 0 komentarze
Etykiety: wernisaż
Subskrybuj:
Posty (Atom)