Jest coś fantastycznego w spotykaniu ludzi z innych kultur.
Każdy z nas jest inny, chociaż wszyscy jesteśmy tacy sami... .
Pani poprawiała bucik podczas gdy sam będąc w przyklęku
akurat zamierzałem się aparatem w zupełnie innym celu.
Kątem oka pojawił mi się ten temat i... .
- No właśnie go teraz pokazuję.
Że co? ...że nie ma nic cudownego w tej scenie?!
Oczywiście, że może nie mieć dla innych ludzi!
Dla mnie jest tu cud zatrzymanego momentu.
Mam - no mam! - świadomość, że z takiego układu
pikseli mercedesa się nie zrobi.
A jak już ktoś zrobi z jakiegoś innego,
to żadne mi tam pocieszenie jest
ze smutnego przypadku Annie Leibovitz... .
* * *
A swoją drogą przyjemnie by było zaprojektować i przeżyć własną sesję w prawdziwej hali zdjęciowej, z pomocą pięciu asystentów. No i z odpowiednim budżetem na realizację projektu ;-)
Jak bardzo odpowiednim?
- Bardzo, bardzo.
środa, 24 lutego 2010
Na marginesie (149)
Autor: Obserwator Toruński o 05:50 0 komentarze
Subskrybuj:
Posty (Atom)