Na wieść o zasypaniu jego stawu samotny łabędź w niemym proteście wyrywa sobie pióra... .
Cóż więc dziwnego, że nadal mi nie mija i myśli mam czarne siedząc nad "Naszymi Stawami".
...i tak sobie myślę.
Kim trzeba być, żeby mówić o "dziurze w ziemi" ?! O tym miejscu gdzie od dziesięcioleci żyją sobie spokojnie i na przekór władzy rozmnażają się bezprawnie różne takie tam.
- Kaczki, krzyżówki, bąki, sroki, wróble i karasie.
One nie wiedzą przecież, że są nielegalne!
To jak im władza wytłumaczy, że "poszły won bo my tu se drogie budujem"?!
Buldożerem i piłą, spychaczem i asfaltem Panowie Władza przekonywać będą?! Kołkiem wbitym w ziemię co starannie odcina 20% stawów?! Rykiem samochodów co przepędzić ma mamy z dziećmi i emerytów z wędkami?
Temu co ośmieli się podnieść rękę (papier urzędowy, pióro do podpisu) na "Nasze Stawy" dedykuję zapomnianą pieśń mej młodości:
"Do serca przytul psa, weź na kolana kota
Do serca przytul mysz, patrz pchła, to żywa jest istota!
W tatarak nura daj, i usiądź na mrowisku
To może nie jest raj lecz trwaj, w tym zielsku trwaj
...bo to jest w końcu wszystko!"
Taaaak: to jest w końcu wszystko.
niedziela, 16 maja 2010
Nie mija (222)
Autor: Obserwator Toruński o 05:37
Etykiety: Nasze stawy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz