Na co dzień jestem z przyzwyczajenia daltonistą.
Z klapami na oczach mam szanse niczym koń widzieć tylko znaki drogowe.
I to tylko te jaskrawe!
Przemierzam więc swoje ostępy drobnym truchtem
z rzadka rozróżniając szczegóły mijanej w pośpiechu rzeczywistości.
I zdarza się (oj często zdarza się!) że pędu nabieram i - chociaż potykając się - wpadam jednak w ekscytujący aż do utraty tchu galop!
- Cóż za euforia... .
I nawet wtedy (o dobry Losie!) czasem kątem oka Coś / Kogoś zauważę.
(...)
Pani była jesiennie nostalgiczna,
trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca... .
Czy mogę zrobić zdjęcie?
- Zdjęcie? Ach tak! Proszę... .
znalazłam siebie, to miłe
OdpowiedzUsuńŚwiat jest mniejszy niż sobie to wyobrażamy! Czasem jest taki jak skorupka orzecha (do którego niekiedy chciałoby się schować). A czasami jest tak wielki jak ziarnko maku które wraz z innymi trzeba oddzielić od drobin popiołu.
OdpowiedzUsuńPowyższa uwaga wcale nie zmienia prawdziwego przekonania, że mijamy się jak galaktyki odległe od siebie o miliony kilometrów... .
czasami następuje wybuch, musi nastąpić i wtedy drobinki się spotykają
OdpowiedzUsuńNIECH TAK SIĘ STANIE!
OdpowiedzUsuń