Lubię żyć w zgodzie.
Ze światem i ludźmi także.
Ostatnio jednak pokłóciłem się sam ze sobą.
Sprawa jest więc poważna.
Otóż pewna Osoba Sympatyczna poprosiła mnie o ocenę Jej zdjęć.
Poprosiła mnie o to pomiędzy jednym łykiem herbaty daktylowej a drugim.
Herbata była niezwykła (może nawet z imbirem!) a gospodyni czarująca. Nawet nie wiedząc kiedy i jak - będąc pod wspomnianym wpływem - coś tam zdawkowo wypaliłem w odpowiedzi.
- I teraz wstydzę się tego publicznie w następujący sposób.
Oto zrobiono zdjęcie, co trwało 1/250 sekundy. Wcześniej jednak było umawianie się z modelką: co zajęło 10 minut. Potem było 65 minut przygotowań. W końcu nastąpiło 3 godzinne spotkanie opromienione błyskiem świateł. Na zakończenie musiał być jeszcze jakiś post processing (fotoszop i te inne sprawy) co szacuję na kolejne 3 godziny. Jak by nie patrzeć na całość sesji wyszło około 7 - 8 godzin pracy.
Po takim wysiłku zostaje czasem 2 lub 3, a jeśli jestem akurat mniej krytyczny do swoich wyników to niekiedy nieco więcej zdjęć (powiedzmy 7) dających się oglądać. W tym jedna (o ile w ogóle!) fotografia.
I tu dochodzimy do sedna: 8 czy 3 godziny solidnej pracy - często trudno zauważalnej na zdjęciu - a tu Twórca pomiędzy mym jednym a drugim łykiem rzuca od niechcenia: "To może byś obejrzał moje fotki z ostatniej sesji?!". I z drżeniem oczekuje na odpowiedź przedstawiając do oceny 5 - 7 zdjęć... .
Jak myślisz Szanowny Obserwatorze, jak może się czuć Artysta, który potraktowany został jednozdaniową wypowiedzią: "No wiesz, robisz postępy z tym światłem, ale dla mnie to nie jest to". - Bez dalszego rozwijania co jest nie tak.
- Jeśli w ogóle coś było nie tak!
Tak jestem poganinem, bo tak właśnie się zachowałem.
Proszę więc: niech każdy śmiało weźmie odpowiednio ciężki kamień w rękę!
...ale tylko wtedy jeśli nic takiego w swoim życiu nigdy nie popełnił.
A w oglądaniu zdjęć chodzi przecież o podzielenie się emocjami. Idzie o to by przekazać komuś coś ważnego. Sytuacją, kwiatkiem, osobą, drzewem.... . Dodatkowo, kiedy dzielimy się rzeczami ważnym chodzi także o opowiedzenie o planach, ustalenie tego co się udało z nich zrealizować a co się nie udało. Jakaś wymiana informacji m u s i nastąpić. Jakaś nauka i pogłębienie kontaktu musi zajść. Oto przecież dwóch ludzi rozmawia o swoich ważnych sprawach. Obrazami rozmawia.
- Miało rozmawiać, bo całość skończyła się zanim zaczęła.
Weżnijcież więc kamienie w swoje spracowane dłonie, albo... .
Jakie mam więc ostatnie życzenie?!
- Chcę jeszcze raz obejrzeć te zdjęcia.
I długo a serdecznie o nich porozmawiać.
I nie dlatego że tak wypada, bo Artysta się napracował. Tak trzeba bo, po to robi się zdjęcia aby o nich rozmawiać. Aby raz jeszcze wrócić do tych niezwykłych momentów które zostały utrwalone. Także i po to aby wydyskutować sposób w jaki można to utrwalanie następnym razem zrobić lepiej.
- Amen.
PS. A co tu robi ta dynia?!
- Kole w oczy swoją niestosownością wnosząc do naszych rozważań twórczy niepokój.
sobota, 20 lutego 2010
O sztuce oglądania obrazów (145)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
herbata daktylowa...? brzmi interesująco;) testuję aktualnie imbirowo-pomarańczową, ale jednak pozostanę uzależniona od śmietankowo-truskawkowej, tylko mi chwilowo wyszła;)
Herbata daktylowa
g - do 1,5 l wrzątku dodać:
sł - łyżkę lukrecji, 5-6 suszonych daktyli
o - 1/4 łyżeczki cynamonu, 1/4 łyżeczki imbiru
gotować 5 min.
Herbata jest idealna na jesienne i zimowe chłody.
Przepis pochodzi z "Filozofii zdrowia" A.Ciesielskiej.
krytyka sztuki nie jest wdziecznym zajeciem, ani oplacalnym, a juz przyjaciol czesciej odbiera niz dostarcza.
gdyby ilosc (godzin spedzonych nad sztuka)byla (jakimkolwiek) wymiernikiem jakosci to bysmy sie juz dawno potopili w bezsztuce.
mozna sie tylko modlic aby tylko dobrzy autorzy dawali prace do oceny.
ale... jak na zlosc, to czesto ocena czyni autora dobrym...
à propos oceny: istnieja ludzie, ktorzy potrafia oceniac nie bywszy prosiwszy o ocene...
potrafia tak oceniac czyjes zycie, BLOGi, edukacje, szpitalnictwo, poezje XX wieku...
> Krytyka sztuki nie jest wdzięcznym zajęciem, ani opłacalnym, a już przyjaciół częściej odbiera niż dostarcza.
ŚWIĘTE SŁOWA! Zdanie tak celne że aż mnie przytkało. Dokumentnie. A skutek tak piorunujący ponieważ osobiście mnie to spotkało. Nawet niedawno.
Prześlij komentarz