To mi się zdarza we wtorki.
W poniedziałki nigdy, bo przecież jeszcze przed chwilą była wspaniała sobota i cudowna niedziela! A wtorek?
- Wtorek zaczyna tydzień który nie wiadomo kiedy się skończy... .
W taki właśnie dzień deszczowy, gdy ciemnym porankiem do pracy pomykam mimo wszystko radośnie rozmyślam sobie tak: Ach cóż tam znowu fascynującego mnie dziś w pracy czeka?!
Wiatr wyje mi do ucha, a ja pogodnie zadaję sobie pytanie: czy niedługa już wiosna będzie równie piękna jak miniona?!
Deszcz zacina na nosie i brwiach tworząc śmiesznie długie sople, a ja swoje: zapewne to dziś mój Szef się na mnie pozna przyznając mi gigantyczną podwyżkę, gdyż dowiedział się w końcu, że (...) :-)
* * *
W zeszłym tygodniu wszystko było jak w powyższym telegramie. Dopiero gdy wpadłem do kałuży i chłodna woda zabulgotała mi w bucie prawym (niewątpliwie z radości) zatańczyłem na środku jezdni, zaśpiewałem i zagrałem na cały głos tak:
"If I were a rich man"... .
- Tak było! Nie wierzysz?!
Oto dowód.
Życie może być pie-ę-enkne!
poniedziałek, 14 grudnia 2009
Tydzień zaczyna się. (76)
Autor: Obserwator Toruński o 05:46
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz