Toruń to miasto uczonych, kupców i żołnierzy.
Uczonych w słowie i piśmie na co dzień mamy bez liku. Statystycznie wychodzi więc tak, że gdyby naszym (prawdziwie toruńskim!) moherowym (albo i jakim innym) beretem rzucić w tłum kłębiący się po ulicach miasta naszego to jest szansa 1 : 3, że trafimy na wykształciucha :-)
Naturalną koleją rzeczy zajmiemy się teraz wojakami. Precyzyjniej wiarusami w stanie spoczynku. W końcu od całych trzech godzin - niepodzielnie absorbując naszą uwagę - ryczą pieśń wolności zaświadczając wszem i wobec, że wyszli.
I tak dwa razy w roku panowie rezerwiści stanowią o krzykliwej barwie i melodii naszych ulic.
- Cóż może się równać z tą błękitną dynamiką?!
- Cóż może się równać z tą błękitną dynamiką?!
Każdy obraz w porównaniu z nimi wypadnie blado, słabo i mało dynamicznie, choćby i był namalowany przez samego Bacciarellego! A nie jest.
W celu rozszerzenia naszego oglądu spójrzmy więc bez obrzydzenia na poniższą alegorię.
W celu rozszerzenia naszego oglądu spójrzmy więc bez obrzydzenia na poniższą alegorię.
Oto centralnie umieszczona synteza młodości pokazuje swe bezwstydnie pięknie członki. A młodziutkie odpowiedniki z reala w prawym rogu (i w ciepełku słonecznym!) szepczą sobie czułe słówka. W tym czasie starzy z pieskami, w cieniu... .
- To ci dopiero magia codziennego obrazu!
- To ci dopiero magia codziennego obrazu!
Spróbujmy przypatrzeć się więc uważnie naszej codzienności. Już bez komentarza.
Szukając cudowności w codziennym życiu zapędziłem się aż na Most Pauliński, czyli tam gdzie Stary Toruń spotyka się z Nowym. Tylko na moment słońce błysnęło pokazując swoje architektoniczne możliwości... .
Szukając cudowności w codziennym życiu zapędziłem się aż na Most Pauliński, czyli tam gdzie Stary Toruń spotyka się z Nowym. Tylko na moment słońce błysnęło pokazując swoje architektoniczne możliwości... .
W zasięgu wzroku nie ma tu żadnej kawiarni, ale obrazek jakoś sam a naturalnie uzupełnił mi się melodią o tańczących Eurydykach... .
Wiatr się zerwał w zaułkach, trąca drzewa jak struny
Czy to śpiewa Orfeo, czy to drzewa tak szumią?
Na wystawie drogerii czarny kot ci powraca,
zanim kogut zapieje, musi wtopić się w zapach.
Rzeka szemrze pod mostami, znikł już szary cień latarni.
Wchodzą ludzie do kawiarni. Na ulicy zwykły gwar,
a wiatr tańczy ulicami, wiatr kołuje jak pijany,
i rozwiesza na gałęziach z pajęczyny tkany szał
Dziwne, ale bez rezerwy podszedłem do tego. Przyjąłem całość za swoją.
- Czy - oprócz mnie - ktoś jeszcze pamięta Annę German?
Wiatr się zerwał w zaułkach, trąca drzewa jak struny
Czy to śpiewa Orfeo, czy to drzewa tak szumią?
Na wystawie drogerii czarny kot ci powraca,
zanim kogut zapieje, musi wtopić się w zapach.
Rzeka szemrze pod mostami, znikł już szary cień latarni.
Wchodzą ludzie do kawiarni. Na ulicy zwykły gwar,
a wiatr tańczy ulicami, wiatr kołuje jak pijany,
i rozwiesza na gałęziach z pajęczyny tkany szał
Dziwne, ale bez rezerwy podszedłem do tego. Przyjąłem całość za swoją.
- Czy - oprócz mnie - ktoś jeszcze pamięta Annę German?